Każda kobieta co miesiąc przeżywa „trudne dni”. Niektóre przechodzą to normalnie bez bólu. Niektórym wystarczą leki rozkurczające, a niektóre biorą leki przeciwbólowe. Odkąd pamiętam dla mnie to zawsze było kilka dni, w których zwijałam się z bólu. Czasami dochodziło do tego, że mdlałam czy nie byłam w stanie wstać z łóżka dopóki nie przyjęłam silnych leków przeciwbólowych. Skarżąc się na te bóle u ginekologa zawsze słyszałam: ” to normalne, po ciąży Pani przejdzie”, a bardzo nieregularne cykle nie wzbudzały żadnych podejrzeń. Myśląc, że jest ze mną wszystko w porządku, żyłam w nieświadomości dalej… Do czasu.
W czerwcu 2019r. dostałam tak silnego bólu brzucha, że tabletki nie pomagały- wylądowałam na SORze. Okazało się, że mam torbiel na jajniku, jeden jajnik jest zrośnięty z macicą. Wtedy usłyszałam od lekarza ” spokojnie, nic się nie dzieje, torbiel się wchłonie”. 10 dni później ląduje ponownie na SORze, z ostrym bólem brzucha. Lekarze uważali, że wszystko jest dobrze, ponieważ nie było widać na USG. Ból w ogóle nie przechodził… po kilku godzinach czekania okazało się, że moje CRP szybko rośnie. Lekarze zostawili mnie w szpitalu z podejrzeniem zapalenia wyrostka. Dzień później zapadła decyzja, że mnie otwierają…
Po laparoskopii usłyszałam, że mam zapalenie wszystkich narządów miednicy mniejszej po pęknięciu torbieli oraz, że w BRZUCHU MAM JAKIEŚ ZROSTY !!!
Nie rozumiałam kompletnie, co to znaczy, nie wiedziałam co robić. Nikt mnie dalej nie pokierował, tylko dostałam antybiotyk i wszystko miało być dobrze.
Czas po laparoskopii mijał, ból nie przeszkodzi, ale jeśli w moim brzuchu była ingerencja, to wydaje się być normalne, że jeszcze jakiś czas może mnie boleć. Mijają tygodnie, codziennie leki przeciwbólowe, codziennie antybiotyk, ból nadal nie przechodzi. Lekarze nadal tłumaczą, że to ból pooperacyjny lub słyszę, że ten ból to nie problem ginekologiczny. Lepiej żebym poszukała pomocy gdzieś indziej. Tu się zaczyna moja wycieczka po lekarzach. Zaczynam szukać pomocy u innych ginekologów, każdy ma inną teorię, ale każdy tak samo twierdzi, że to normalne jak boli. W międzyczasie trafiam do chirurga, bo może to problem z jelitami ? Dostaje skierowania na kolejne badania. Ręce mam już całe posiniaczone od ciągłego wkłuwania igły do pobrania krwi i do kroplówek….
Miesiąc po pierwszym pobycie na SORze trafiam tam ponownie z bólem nie do wytrzymania… Ponownie torbiel na jajniku! Teraz już wiemy czym się może skończyć, więc antybiotyk nadal biorę bez przerwy. W tym momencie usłyszałam, że mam zaburzony cykl miesiączkowy i problem z niepękającymi pęcherzykami i to jest powodem mojego bólu. Trafiam do kliniki leczenia niepłodności w Gdańsku, aby zająć się regulacją mojego cyklu. Badają mnie kolejni lekarze, powstają nowe teorie. Dostaję kolejne leki, kolejne antybiotyki, zastrzyki…
Ból nadal nie przechodzi.
Wtedy mi się wydawało, że jest już lepiej, bo ktoś ma na mnie jakiś pomysł, ale było tylko gorzej. Ból i leki wyniszczały mnie od środka. Na palcach jednej ręki mogłam policzyć dni w miesiącu kiedy nie musiałam się faszerować lekami przeciwbólowymi. Powoli przestałam już ufać lekarzom. Cały czas bagatelizowali mój ból, to co do nich mówię. Bałam się każdego kolejnego dnia. Próbując rozwiązać problemy ginekologiczne, miałam jednocześnie robione inne badania: gastroskopię, tomografię z kontrastem, USG już chyba z każdej strony tak samo RTG, kolonoskopię… We wszystkich badaniach czysto, żaden lekarz nie widzi nic złego.
Ból nadal nie przechodzi.
Po kilku pobytach w różnych szpitalach. Po kilkudziesięciu badaniach i wizytach u różnych specjalistów sytuacja znowu robi się krytyczna, a wydawało się, że powinno być dobrze bo byłam faszerowana cały czas lekami. Okazuje się, że po raz czwarty mam torbiele na jajniku.
W tym momencie trafiłam już gdzieś w Internecie na informacje o endometriozie i zaczęłam się bardziej zagłębiać w temat. Powiedziałam o tym swojej lekarz z Gdańska- zbagatelizowała. Szukałam więc dalej. Trafiam na historie innych kobiet, które chorują na endometriozę. Wszystkie objawy pokrywały się z moimi, a ja dalej byłam nie zdiagnozowana. Postanowiłam, że nie mogę czekać, w momencie kiedy leki, którymi jestem faszerowana nie pomagają. Znalazłam lekarza w Warszawie, który mógłby mi pomóc. Bez wahania umówiłam się na wizytę. Miałam już dość tłumaczenia lekarzom co mi jest, miałam dość poniżania i robienia ze mnie wariatki, chciałam, żeby wreszcie ktoś mnie zrozumiał, dlatego wyjazd do Warszawy był dla mnie jedyną nadzieją.
Na lekach przeciwbólowych, ale wsiadłam w pociąg i pojechałam. W Warszawie diagnoza – ENDOMETRIOZA na jajnikach i jelicie, zalecona terapia hormonalna na około 6 miesięcy.
W międzyczasie trafiłam na profil EndoMama, która namówiła mnie na wizytę we Wrocławiu u dr. Piotra Rubisza – zdecydowałam się od razu !
Dr Rubisz na wizycie dokładnie wytłumaczył mi jak to wszystko wygląda, ustalił plan leczenia, została podjęta decyzja o operacji – LISTOPAD 2020.
W listopadzie 2020 po wielogodzinnej operacji (z bardzo rozległym zakresem gdzie usunięto endometriozę m.in. z jelita, więzadeł, jajników, które były w zroście z jelitem, guzy wyrostka robaczkowego i przymacicza oraz inne liczne nacieki choroby) zaczęłam życie na nowo, większość dni nie było kolorowych, ale po długiej rekonwalescencji mogłam powoli zacząć układać wszystko na nowo, moje codzienne funkcjonowanie zmieniało się na lepsze. Podczas operacji zostały również udrożnione jajowody co dało mi szansę na starania się o dziecko. Po wielu miesiącach przyszedł czas na odstawienie leków hormonalnych i zielone światło od dr. Rubisza na starania o ciąże! Zastanawiałam się – czy to może się udać ? Wierzyłam, że tak! J
I stało się – w trzecim cyklu po odstawieniu hormonów udało się – ciąża ! Było to dla mnie jak CUD !
Ciąża nie była łatwa, lekarze na początku nie dawali nadziei, ale nie poddawaliśmy się – robiliśmy wszystko aby dać szansę – ciąża była z przygodami, ale dzięki dr. Rubiszowi mamy dzisiaj wraz z moim mężem mały SKARB i spełnienie naszych marzeń, za co już zawsze będę wdzięczna.
Warto walczyć do końca, i po mimo wielu przeciwności losu nie poddawać !
Tego życzę każdej EndoPolce.