Mam na imię Malwina,pochodzę spod Kamiennej Góry, mam 28 lat – na co dzień pracuję .
Na ogół jestem uśmiechniętą,energiczną kobietą (przynajmniej staram się), natomiast coraz częściej przychodzą dni, kiedy przestaje normalnie funkcjonować i cieszyć się z małych rzeczy . Nie mam dzieci, co nie oznacza,że nie chciałabym ich mieć.
Ok. 2 lat temu na wizycie, moja Pani doktor (coś nie spodobało się jej podczas badania i dało je to do myślenia ze względu na wcześniejsze choroby, częstsze stany zapalne itp.,) wypisała skierowanie do szpitala z podejrzeniem endometriozy – by ją potwierdzić bądź wykluczyć… W styczniu 2018 roku wykonano mi laparoskopie na NFZ , uwolniono zrosty (mam za sobą leczenie różnymi tabletkami, które pomagały tylko na chwilę) i zaczęłam stosować leczenie antykoncepcją, lecz skutki były wręcz negatywne. Wcześniej po zabiegu przez kilka miesięcy brałam Visanne, który również nie wpływał na mnie pozytywnie – powodował u mnie to ,że sama z sobą nie mogłam sobie poradzić, miałam stany depresyjne,napady płaczu, załamania…. Czułam się, jakby w środku miała wybuchnąć bomba.
Czy miałam wsparcie? Bywało różnie…Niekiedy słyszałam, że to kwestia mojego charakteru, że taka jestem. Czasem już myślałam, że sama wyląduje w zakładzie psychiatrycznym, swego czasu nawet zaczęłam wierzyć, że że może faktycznie to ze mną jest coś nie tak… Postanowiłam je odstawić.
Jak z czasem się okazało, podczas laparoskopii nie zrobiono tego, co najważniejsze (nie wycięto ognisk endometriozy). Jest to bardzo uciążliwa choroba. Potrafi wyniszczyć organizm nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Nieleczona prowadzi do bardzo groźnych powikłań. Na dzień dzisiejszy mój stan coraz bardziej się pogarsza. Leczę się co najmniej od 8 lat, u wielu ginekologów. Zawsze powtarzano mi, że bóle i dolegliwości to taka natura. Każdy wmawiał mi co innego, stawiano różne diagnozy… Nigdy nie zdiagnozowano tego co najważniejsze,by zacząć wcześniej zapobiegać.
Pewnego dnia zmobilizowałam się i zapisałam na wizytę do dr. Karmowskiego, w celu kolejnej konsultacji… Okazało się, że to endometrioza pochwowo-odbytnicza, stąd te coraz gorsze bóle, złe samopoczucie, brak motywacji, a niekiedy nawet sił, by wstać z łóżka.. Bóle w środku, bóle podbrzusza,bóle jajników, bóle krzyża, mdłości….
Po tej wizycie, gdy wyszłam z gabinetu, od razu poleciały mi łzy… Bo w głębi duszy była jakaś nadzieja, że może jednak to znów nie to..Czasem w człowieku siedzi taka bezsilność, bywają dni, kiedy łzy lecą same i tylko myśli się, by schować głowę w poduszkę… Chodząc do lekarza często słyszałam, że jestem częściej na wizycie niż kobiety w ciąży, poprzez różne inne choroby po drodze…Lecz przez tyle lat nikt nie potrafił zareagować wcześniej. Ból fizyczny i psychiczny na tym etapie był ogromny, z czasem ten drugi coraz bardziej dotkliwy. Bolesne miesiączki mam od pierwszego okresu,który dostałam w wieku 12 lat,ciągle słysząc, że ból minie, gdy urodzę. Taka natura. Faszerując się tabletkami ,bo ból był nie do zniesienia.
Z tym bólem walczę już od wielu lat.Na co dzień staram nie ujawniać się tego,że coś mi dolega ,gdyż nie jestem osobą która lubi się żalić. Tym bardziej nie chcę mówić o takich rzeczach,lecz coraz częściej jest to silniejsze ode mnie… Nie wszyscy to rozumieją i nie zdają sobie sprawy jak poważna jest ta choroba oraz ile komplikacji może za sobą nieść. Niektórzy mówią „no coś Ty-przecież po Tobie nie widać żeby cokolwiek Ci dolegało, młoda jesteś,urodzisz dziecko to Ci przejdzie… I tak w kółko… Otóż nie,może tak być, że nigdy nie będę mogła się tym cieszyć..Nigdy mogę nie być MAMĄ, a bardzo tego pragnę….☹Opisują mnie jako zdrową i atrakcyjną kobietę. Może na zewnątrz jest inaczej, natomiast wewnątrz to jeden wielki ból .Wyobraź sobie,że czujesz tak rozdzierający ból, jakby sam szatan wyrywał Ci wnętrzności. Ból taki który uniemożliwia Ci wykonywanie codziennych czynności,który powoduje strach,że nie podołasz zawodowo i zostaniesz bez środków do życia bądź uniemożliwi Ci to funkcjonowanie w życiu codziennym . Żyjąc z tym i tą świadomością do końca życia .
Obecnie czekam na termin operacji u dr. Karmowskiego, która ma odbyć się 01.10.2020. Jej koszt jest spory… Niestety musiałam wspomóc się zrzutką , z wielu sytuacji życiowych. Mam nadzieję, że dzięki pomocy specjalisty, odzyskam nadzieję na lepsze jutro, na lepsze funkcjonowanie i życie bez bólu…
Podzieliłam się swoją historią, ku przestrodze dla innych kobiet, a zwłaszcza młodych, które również borykają się z problemami, a są ciągle odsyłane, albo leczone na coś innego…