Historie pacjentek

Magda

Nazywam się Magda i mam 31 lat, myślałam, że wszystko zaczęło się w 2017 roku, kiedy poroniłam w 4 miesiącu ciąży, ale jednak teraz już wiem, że trwało to o wiele dłużej.

W 2017 roku, kiedy to dowiedziałam się o tym, że jestem w ciąży po naszych staraniach była to chyba najlepsza informacja jaka mogła nas spotkać, cieszyliśmy się każdą chwilą i planowaliśmy, jak to będzie, jak będzie wyglądać nasze życie w trójkę… Lecz nagle któregoś dnia nie wiadomo z jakiej przyczyny z jakiego powodu doszło do poronienia, stało się coś czego nikt, czego żadna z nas nie potrafi sobie wyobrazić. Jak to mogło się stać? Dlaczego? Co było przyczyną? W głowie pojawiało się coraz więcej pytań bez odpowiedzi, a ból jaki mi towarzyszył po tym przeżyciu był coraz większy, zaczęły się wędrówki po lekarzach, którzy nic nie widzieli, nie potrafili mi dać odpowiedzi nam moje pytania. Nikt nie potrafił mi pomóc. Każda nadchodząca miesiączka dawała się we znaki, a mój organizm dawał mi znaki, że broni się przed czymś złym co go atakuje.

Wierzycie dziewczyny w instynkt kobiecy? Myślę, że coś w tym jest i on istnieje. Mój instynkt podpowiadał mi, że coś jest nie tak, że nie powinno tak być, moje ciągłe zmęczenie i brak chęci do życia, do zrobienia czegokolwiek, stawał się nie do zniesienia dla mnie samej jak i moich bliskich. Kiedy inni znajomi spotykali się choćby na grilla piękną wiosenną porą, ja leżałam bez mocy na normalne funkcjonowanie. Bolało mnie wszystko, okolice lędźwiowe, biodro, pachwina, noga dosłownie szło wszędzie, zadając mi cios za ciosem. Wsparcie? No właśnie w takich chwilach kiedy ból nie pozwala nam na nic, kiedy nikt nie potrafi na pomóc, kiedy pojawiają się kolejne zagadkowe pytania dla nas samych a lekarze rozkładają ręce , ważne jest wsparcie, ważna jest bliskość najważniejszych dla nas osób, to byśmy z tym wszystkim nie były same, żebyśmy wiedziały, że nawet w tak ciężkich dla nas chwilach jest osoba, która bez względu na wszystko będzie chciała nas wysłuchać , czasami nawet po mimo tego, że nie będzie mogła nam nic doradzić, nic powiedzieć bo sama nie będzie wiedziała co… Ale my będziemy wiedziały, że jest taki ktoś. To bardzo ważne do tego byśmy chciały cały czas walczyć i mieć w sobie samozaparcie do tej walki o lepsze jutro o lepszy czas. By było pięknie, by było normalnie…

W listopadzie 2019 roku, stało się, mój organizm już całkiem odmawiał mi posłuszeństwa, kiedy to ja chciałam robić krok w przód on ciągnął mnie w tył… Nie byłam w stanie skupić się już na niczym, ból jaki był nie pozwalał mi na pracę, momentami były dni, kiedy nie mogłam wstać z łóżka. Lekarze na ostrym dyżurze ginekologicznym nie widzieli nic, rtg, usg i miliony innych badań nic nie wykazywały, a zadawali pytanie: co Panią może boleć, przecież nic nie widać, ja nie wiem … Może to rwa kulszowa, może to kamienie nerkowe, może to piasek, no ale jak to by było nie widać. Dawali kolejne leki, antybiotyki, było to jak gra w totolotka z zamkniętymi oczami, a ja nadal cierpiałam coraz bardziej i bardziej! Nie przespane noce, coraz większe problemy z jedzeniem – moje zmęczenie przekraczało już granice, a ja wiedziałam, że być może już za późno, ale muszę wziąć mocno sprawy w swoje ręce. Zaczęłam szukać po tym jak lekarka pierwszego kontaktu powiedziała, proszę się przebadać pod kątem tej nowej choroby – ENDOMETRIOZY… Wychodząc pomyślałam, jaka nowa choroba? Jaka ENDOMETRIOZA? Czy to rak? Czy to może powodować bezwład mojego organizmu? No właśnie i okazało się, że TAK! Niestety TAK.

Najgorsze jest to, że wtedy w tym czasie, kiedy rozmawiałam czasami z bliskimi mi osobami, odnosiłam wrażenie, że też nie do końca potrafili zrozumieć co to może być, że też nie potrafili zrozumieć jak bardzo mnie boli, zadawałam sobie czasami pytanie: a może oni myślą, że mnie tak naprawdę nic nie boli i ten mój ból jest przeze mnie wyolbrzymiony… Myślałam, że potrzebuję ich chyba najbardziej niż kiedykolwiek, a oni nie potrafią mnie zrozumieć. Dziś już wiem, że im też nie było lekko, momentami chyba woleli okłamywać samych siebie, że nic mi nie jest przed strachem, że mogę być chora…

Moje poszukiwania specjalisty od Endometriozy skończyły się na tym, że w styczniu 2020 roku znalazłam się w Medicusie we Wrocławiu. Strach przed samą wizytą był ogromny, stresowałam się jakby był to najważniejszy egzamin w moim życiu, jakby to było moje być albo nie być, dziś już wiem, że zupełnie niepotrzebnie. Na wizytę szłam do doktora Piotra Rubisza, który już na samym początku, po pierwszym kroku wzbudził we mnie zaufanie tym, że wyszedł po pacjentkę – może to dziwne, ale tak taki mały gest, a bardzo zwróciłam na to uwagę. Sama wizyta przebiegła bardzo szczegółowo, wiele pytań, badanie i niestety okazało się, że ona jest, że siedzi we mnie niszcząc mnie od środka, że to właśnie ona powoduje to, że nie mogę sobie pozwolić na normalne funkcjonowanie, a proste czynności sprawiają mi trudności to ONA – ENDOMETRIOZA… Bałam się, ale jednocześnie cieszyłam, że w końcu ktoś potrafił mi dać odpowiedź na moje pytanie co mi jest…

Operacja okazała się konieczna, co powodowało kolejny stres w moim życiu, czas jaki musiałam na nią czekać ciągnął się tak jakby, każda minuta była dwa razy dłuższa, koszt operacji przeraził mnie, było wiele znaków zapytania czy będzie mnie stać na zrobienie operacji z powodów kosztów. W pewnym momencie okazało się, że operacja może być dwa miesiące wcześniej. Poczułam ulgę jak nigdy dotąd, ale nie oznacza to, że strach minął. Bałam się, bałam się jak nigdy dotąd, a do samej operacji nie wierzyłam, chyba że muszę ją mieć. W końcu nastał dzień 24 kwietnia, wiedziałam, że to tego dnia lekarze dadzą mi szansę na lepsze jutro, że prawdopodobnie będę miała szanse na to by zacząć uczyć się żyć bez bólu żyć w pełni, a w lepszej przyszłości mieć możliwość zostania mamą, mieć to swoje drugie szczęście jakie spotka mnie w życiu, drugie dlatego, że pierwszym jest mój mąż, to on jest tą najbliższą mi osobą, która te wszystkie lata pomaga mi poradzić sobie z tą chorobą, i mimo tego, że jak każde małżeństwo były te lepsze i gorsze chwile , wiem, że jest o każdej porze dnia i nocy , i że to na niego mogę liczyć, że choć czasami mnie denerwuje to i tak bardzo go kocham.

Jestem już prawie dwa miesiące po operacji, a moje życie przechodzi trochę rewolucję jak u Magdy Gessler tyle, że nie kuchenne, poznałam wiele osób, które dały mi szansę na to bym zaczęła patrzeć inaczej na świat, cieszyć się z tego co mamy, ŻYĆ PEŁNIĄ ŻYCIA! I mimo, że dochodzę jeszcze do siebie widzę cień szansy na to by było normalnie, by jeszcze było pięknie… I pamiętajcie!!!

Jeśli miesiączka boli, DZIEWCZYNY – niech nikt nam nie wmawia, że taka nasza uroda i że ma boleć bo jesteśmy kobietą!

Dziękuje wszystkim za wsparcie Rodzicom za to, że byli, za rozmowę, za każdy miły gest, za każde miłe słowo mimo lepszych i gorszych chwil, za to, że po prostu jesteście, Babci i Dziadkowi, bez nich ta operacja by się nie odbyła to oni dali mi szansę na lepsze jutro, a Wam dziewczyny za to, że chciałyście przeczytać moją historię!

Medicus Clinic

Plac Strzelecki 24
50-224 Wrocław
Tel. 71 323 63 00

[email protected]
www.medicusclinic.pl

Godziny otwarcia kliniki:
Poniedziałek – piątek 8:00 – 20:00
Sobota 8:00 – 14:00