Historie pacjentek

Maja

Cześć mam na imię Maja, mam 27 lat.

Pierwsze miesiączki miałam bardzo nieregularne i obfite. Mijały lata, a moje miesiączki były coraz bardziej bolesne. Ostatecznie zbagatelizowałam te objawy, tłumacząc sobie, że każda kobieta jest inna i okres przechodzi w różny sposób. Uważałam, że miesiączkując – jestem zdrowa i nie muszę się niczym martwić. Niestety nie zaszczepiono we mnie nawyku chodzenia do ginekologa.
Jako dorosła i świadoma swojej kobiecości osoba, umówiłam się na wizytę, gdyż dolegliwości, jakie mi towarzyszyły w czasie miesiączki, zaczęły mnie martwić. Niestety każda konsultacja z ginekologiem kończyła się słowami „taka pani uroda” i „po porodzie pani przejdzie”. Uwierzyłam lekarzom i zlekceważyłam swoje złe samopoczucie.
Po pewnym czasie, razem z partnerem zaczęliśmy mieć problemy w czasie współżycia.

Dni mijały, a ja coraz gorzej się czułam. Na dodatek zaczęły mi towarzyszyć silne bóle brzucha, które często przerywały mój sen. W czasie miesiączki, bóle były jeszcze silniejsze. Zdarzało się, że potrafiłam wypróżniać się w wielkich bólach kilka razy dziennie. Niestety była to kolejna dolegliwość, którą trzymałam tylko dla siebie.
Przez kolejny rok mój stan się nie pogarszał, natomiast nie uznałabym, że byłam w dobrej formie, wręcz przeciwnie. Z bólem jaki mi towarzyszył nauczyłam się żyć – po prostu przyzwyczaiłam się do niego. Bardzo się nad sobą nie użalałam, gdyż w dzieciństwie sporo przeszłam i uodporniłam się na wszelkiego rodzaju dolegliwości. Wygrałam m.in. walkę z białaczką oraz sepsą. Końskie dawki leków oraz chemioterapia bardzo mnie osłabiły i upośledziły funkcjonowanie układu odpornościowego.

Nadmiar obowiązków i tryb życia, jaki prowadziłam odbijał się na moim zdrowiu. Czułam się przemęczona, a organizm dawał sygnały alarmujące, na które ja nie zwracałam szczególnej uwagi. Jednym z nich był brak miesiączki przez trzy miesiące, a kiedy w końcu go dostałam – uznałam, że wszystko wróciło do normy. Niestety od tego czasu okres był inny niż zwykle – nie potrafiłam swobodnie chodzić, zaczęłam wymiotować oraz zdarzały się omdlenia. Brzuch mnie tak bardzo bolał, że w nocy nie mogłam spać, a w ciągu dnia jeść.

Po pewnym czasie zaczęłam odczuwać silny ból pleców na wysokości nerek. Wykonałam badania krwi i moczy, jak również zrobiłam usg jamy brzusznej i układu moczowego. Wyniki miałam dobre, a na usg nic nie wyszło.

W 2018 roku wybrałam się do ginekologa. Tym razem trafiłam na lekarza, który podchodzi do swoich pacjentek profesjonalnie i indywidualnie, a swoją prace traktuje poważnie i z zaangażowaniem. W trakcie wizyty okazało się, że mam torbiel na lewym jajniku. Lekarz przeprowadzając ze mną wywiad, zaczął podejrzewać endometriozę i skierował mnie na laparoskopię. W trakcie zabiegu lekarze zobaczyli sporo zrostów zlokalizowanych na mojej macicy oraz otrzewnej. Widok ten uświadczył ich w przekonaniu, że choruję na endometriozę, a badania histopatologiczne tylko to potwierdziły.
Do końca nie zdawałam sobie sprawy z powagi mojej sytuacji. Jednak informacja, że jestem chora bardzo wpłynęły na decyzje, które podejmowałam w swoim życiu. Postawiłam na rodzinę oraz skupiłam się na swoim zdrowiu – m.in. zmieniłam prace na lżejszą, starałam się nie stresować, bardziej zwracałam uwagę na to, co jem oraz z mężem zdecydowaliśmy się na dziecko, póki był na to jeszcze czas.
Niestety moje dolegliwości po operacji znacznie się nasiliły, a torbiel odrosła po dwóch miesiącach. Mimo tego udało mi się zajść w ciąże, jednak zarodek się nie utrzymał – poroniłam. W celu oczyszczenia macicy wykonano mi łyżeczkowanie, przy której doszło do perforacji macicy. Otrzymałam zalecenie, aby wraz z pierwszym dniem miesiączki po tym zabiegu, zażywać Visanne przez trzy miesiące i po tym czasie ponownie starać się o dziecko.

Jak to się mówi „cuda się zdarzają i marzenia się spełniają” – zaszłam w drugą ciąże dwa tygodnie po poronieniu. Ciąże udało mi się donosić do końca, jednak nie wspominam dobrze tego stanu błogosławieństwa. Jako kobieta po stracie bardzo długo nie dopuszczałam do siebie myśli, że bije we mnie drugie serce. Nie chciałam ponownie przeżyć ewentualną stratę. Nie tylko psychicznie się źle czułam, ale również fizycznie, ponieważ wraz ze wzrostem macicy, rozciągały się moje zrosty. Noce miałam nieprzespane i przepłakane, a w ciągu dnia ból zwalał mnie z nóg. Na szczęście trafiłam do fizjoterapeuty uroginekologicznego, który uwolnił mnie z tych największych bóli.

Ciąża nieprzewidywalnie zakończona została cesarskim cięciem, po której moje dolegliwości powróciły ze zdwojoną siłą.

Co według mnie jest najgorsze w tej chorobie ?
Uważam, że niewystarczająca wiedza na jej temat i brak współczucia ze strony innych ludzi na osoby chore – często z ust moich znajomych padały słowa „nie wyglądasz na chorą”. Ten brak wsparcia i życie z tą chorobą w samotności jest najgorsze. Na dodatek endometrioza jest na tyle uciążliwa, gdyż utrudnia ona kobietom spełniać się zawodowo, poznać uroki macierzyństwa i po prostu cieszyć się życiem.
A czy endometrioza zmieniła moje życie ? Myślę, że bardzo. Choroba uświadomiła mnie i mojego męża, że zdrowie i rodzina są najważniejsze. Teraz nasze życie opiera się głównie na moim leczeniu (przyjmuje hormony w celu uśpienia jajników, kontynuuje terapie u fizjoterapeuty uroginekologicznego, a także czekam na konsultację z dietetykiem leczący osoby chore na endometriozę) oraz na wychowywaniu naszej rocznej córeczki. Staramy się prowadzić zdrowy tryb życia i cieszyć się każdą wspólną chwilą. Mamy ogromną nadzieje, że w końcu trafimy na zespół medyczny, który efektywnie wspomoże moją walkę z endometriozą.

Medicus Clinic

Plac Strzelecki 24
50-224 Wrocław
Tel. 71 323 63 00

[email protected]
www.medicusclinic.pl

Godziny otwarcia kliniki:
Poniedziałek – piątek 8:00 – 20:00
Sobota 8:00 – 14:00